Ken Follett, znany przede wszystkim jako mistrz powieści historycznej i sensacyjnej, w pierwszym tomie monumentalnej trylogii Stulecie – Upadku gigantów – podejmuje się karkołomnego zadania splecenia losów pięciu rodzin z różnych zakątków Europy i Ameryki, wpisując ich indywidualne dramaty w burzliwy pejzaż Wielkiej Wojny oraz przełomów społeczno-politycznych początku XX wieku. Powieść ta stanowi klasyczny przykład narracji panoramicznej, operującej szerokim wachlarzem postaci, lokalizacji i wydarzeń historycznych, a zarazem imponuje swoją literacką maestrią i epickim rozmachem.
Już sama struktura dzieła przywodzi na myśl fresk – gęsty, nasycony detalem, a zarazem kompozycyjnie spójny. Follett z precyzją architekta buduje wielopiętrową fabułę, której głównymi filarami są rodziny: angielska arystokracja Fitzherbertów, walijska rodzina robotnicza Williamsów, niemiecka dynastia von Ulrichów, rosyjscy bracia Pieszkowowie oraz amerykańscy bracia Dewarowie. Każda z tych rodzin reprezentuje inny wycinek społecznej rzeczywistości, co pozwala autorowi na wnikliwą analizę klasową i ideologiczną – od salonów arystokracji po robotnicze dzielnice i pola bitewne.
Powieść posiada klarowną, chronologiczną strukturę, prowadzoną w duchu klasycznej narracji realistycznej. Follett pozostaje wierny zasadzie prawdopodobieństwa i przyczynowo-skutkowości, zachowując logiczną ciągłość wydarzeń i konsekwentny rozwój postaci. Akcja rozpoczyna się w przededniu wojny i kończy na jej dramatycznym epilogu – Traktacie wersalskim. Każda postać zostaje zarysowana z psychologiczną wiarygodnością; obserwujemy ich dojrzewanie, moralne rozterki i ideowe przemiany, które stają się zwierciadłem wielkiej historii.
Kreacja postaci jest jednym z największych atutów powieści. Follett, jak rasowy powieściopisarz XIX-wieczny, przywiązuje wielką wagę do rysunku psychologicznego. Postaci nie są jednowymiarowe; oscylują między lojalnością a zdradą, miłością a rozczarowaniem, idealizmem a cynizmem. Ethel Williams, kobieta wyemancypowana, ambitna i ideowa, jest uosobieniem feministycznych dążeń epoki. Walter von Ulrich z kolei, niemiecki dyplomata, to figura tragiczna – miotająca się między honorem a świadomością katastrofy, ku której zmierza jego kraj. Ich losy, choć zakorzenione w fikcji, wydają się nad wyraz autentyczne – Follett nadaje im historyczne i emocjonalne prawdopodobieństwo.
Pod względem kompozycji Upadek gigantów wykorzystuje klasyczne środki powieści realistycznej: wszechwiedzący narrator, linearny czas, liczne digresje o charakterze historycznym i społecznym. Jednak to, co stanowi o unikalnym charakterze dzieła, to epicka amplituda narracji – autor umiejętnie balansuje między makro- i mikroskalą: przedstawia historyczne przemiany (wybuch wojny, rewolucję bolszewicką, proces emancypacji kobiet, narodziny komunizmu) i ich jednostkowe konsekwencje. W tym sensie powieść wpisuje się w tradycję powieści panoramicznej, której korzenie sięgają Balzaca czy Tołstoja – z tą różnicą, że u Folletta wielka historia nie tylko służy jako tło, ale jest czynnikiem sprawczym losów jednostek.
Tło historyczne, zrekonstruowane z dokumentacyjną wiernością, zasługuje na osobne uznanie. Autor korzysta z szerokiego repertuaru źródeł – od kronik, przez dokumenty polityczne, po prywatną korespondencję epoki – i przetwarza je w sposób przystępny, nie rezygnując z literackiego stylu. Czytelnik nie otrzymuje suchej lekcji historii, lecz jej dramatyczną, zmysłową i pełnokrwistą wersję – wojna jest tu nie tylko wydarzeniem militarnym, ale też moralnym doświadczeniem, które rujnuje etos dawnego świata.
Follett z ogromną wrażliwością oddaje atmosferę epoki – od ciężkiego powietrza nadciągającej wojny, przez wzburzoną, rewolucyjną Rosję, aż po dymiące ruiny Europy po podpisaniu rozejmu. Atmosfera powieści jest nasycona napięciem, niepewnością, a miejscami – melancholią; świat się rozpada, giganci upadają – arystokracja, stare porządki, imperialne ambicje – a w ich miejsce rodzą się nowe ideologie, nowe nierówności, nowi bohaterowie. Tytułowa metafora upadku zostaje w pełni zrealizowana – to nie tylko upadek jednostek, ale cywilizacyjna cezura.
Na poziomie językowym Follett posługuje się stylem oszczędnym, lecz sugestywnym – nie epatuje retoryką, ale buduje obrazy z dużą dozą konkretu. Dialogi są naturalne, dynamiczne, często nośne ideowo; język narracji z kolei pełni funkcję raczej przezroczystą – nie on ma zwracać uwagę, lecz to, co za nim stoi. To podejście sprzyja zanurzeniu czytelnika w fabule, bez nadmiernych stylistycznych ornamentów.
Podsumowując, Upadek gigantów to powieść o imponującym rozmachu i wielkiej literackiej sile wyrazu. Ken Follett stworzył dzieło, które – mimo beletrystycznego charakteru – spełnia wiele kryteriów literatury historycznej najwyższej próby. To powieść panoramiczna w pełnym tego słowa znaczeniu, łącząca losy jednostek z dramatem epoki, z odwagą demaskująca iluzje władzy, ideologii i postępu. To także elegia dla świata, który przeminął – i zapowiedź nowego, nie mniej dramatycznego stulecia.
